Idż do góry
Towarzystwo Antropozoficzne w Polsce
Inicjatywa ELIANT
| Antropozofia | PTA | TAwP | Koła i Grupy TAwP | Informator TAwP | Kalendarium TAwP |

Podstawy społeczeństwa obywatelskiego

Wywiad z Michaelą Glöckler przeprowadził Ralf Lilienthal 

Ralf Lilienthal: Pani dr Glöckler, prowadzi pani nie tylko Sekcję Medyczną Wolnej Wyższej Szkoły Nauki Duchowej przy Goetheanum (Freie Hochschule für Geisteswissenschaft) w Dornach, w Szwajcarii, ale od 2006 roku jest pani również członkiem założycielem ELIANT, europejskiej organizacji pozarządowej, która za cel obrała sobie zadania lobbystyczne w dżungli biurokracji w Brukseli. Istnieją ciekawsze zadania, w których można sprawdzić swoje siły!

Michaela Glöckler: Istnieją jednak również dobre powody, aby mimo wszystkich przeciwności przynajmniej spróbować. ELIANT - Europejskie Przymierze Inicjatyw Antropozofii Stosowanej (Europäische Allianz von Initiativen angewandter Anthroposophie) - powstało właśnie dlatego, że niektóre związane z nim inicjatywy nie spotkały się na dużej scenie europejskiej z odpowiednim zainteresowaniem dla swoich "drobniejszych" spraw. Nieważne, czy chodzi o protest rolnictwa biodynamicznego przeciwko przymusowemu wzbogacaniu witaminami pokarmu dla niemowląt, czy o dopuszczenie specyficznych antropozoficznych leków lub o niezależne koncepcje życia i nauczania w pedagogice leczniczej - silni lobbyści zagłuszali zbyt często nasze ciche głosy.

RL: Oznacza to, że ELIANT jest stowarzyszeniem mającym na celu skuteczniejsze przeforsowanie pokrewnych poglądów?

MG: W takim celu powołano stowarzyszenie ELIANT. Jednak już w fazie założycielskiej, gdy projekt Karty ELIANT, autorstwa byłego członka Komisji Unii Europejskiej, Jürgena Erdmengera, przesyłany był pocztą elektroniczną między różnymi organizacjami i federacjami, poszerzył się horyzont naszych działań. Oczywiście, dzięki wspólnej organizacji chcieliśmy dotrzeć do "krytycznej masy", o której mówią parlamentarzyści Unii Europejskiej, i zostać wysłuchani. Jednocześnie wiedzieliśmy, że akcje lobbystyczne dla pojedynczych produktów i usług to nie to samo, co występowanie jako siła społeczeństwa obywatelskiego. ELIANT jako kompetentny partner europejskich instytucji, który - wraz z innymi - istotnie przyczyniałby się do kulturalnego bogactwa Europy, takie marzenie stało się w pewnej chwili możliwe do osiągnięcia!

RL: Jakimi środkami chciała i chce pani osiągnąć swój cel?

MG: Widoki na skuteczne środki same dały nam osoby odpowiedzialne za prawo Unii Europejskiej. Zgodnie z artykułem 11 Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej milion obywateli Unii, pochodzących ze znacznej liczby państw członkowskich, może "podjąć inicjatywę zwrócenia się do Komisji o przedłożenie, w ramach jej uprawnień, odpowiedniego wniosku w sprawach, które, zdaniem obywateli, wymagają prawnego aktu Unii..."*. Nawet, jeśli Traktat Konstytucyjny nie został jeszcze ratyfikowany we wszystkich państwach (np. w Irlandii), to mimo wszystko już teraz wnioski przedłożone Komisji Unii Europejskiej mają znaczenie i wymagają dialogu, jeżeli zostały podpisane przez milion osób.

RL: Pod warunkiem, że zbierze pani ten "pierwszy milion". W jaki sposób chce pani za każdym razem zachęcić do działania tak wielu ludzi?

MG: Akcję zbierania podpisów przez ELIANT czyni wyjątkowym fakt, że nie zbieramy ich dla jakiegoś pojedynczego, dokładnie określonego, konkretnego celu. My prosimy o poparcie celów zapisanych w Karcie ELIANT. Bez bazy administracyjnej nie jest się żadną siłą społeczeństwa obywatelskiego. Z poparciem w formie miliona podpisów - a może ostatecznie nawet i więcej - możemy zgłaszać inicjatywy do pojedynczych zagadnień i mieć szansę na poważne potraktowanie.

RL: Czy ELIANT musi zostać wysłuchany tylko z powodów formalno-prawnych, czy też oczekuje pani prawdziwego dialogu?

MG: Patrząc z perspektywy własnego kraju wielu obywateli Unii Europejskiej uważa, że projekt Konstytucji jest wystarczająco demokratyczny. Kto tak myśli, nie dostrzega, w jaki autokratyczny, hierarchiczny system, opracowany tylko przez niewielu gospodarczych strategów, jesteśmy w Europie uwikłani, i że przepaść między europejską bazą a biurokracją brukselską wciąż się powiększa. W tym kontekście każda Konstytucja, która wnosi więcej demokracji, jest dużym krokiem naprzód. Kto choć raz próbował załatwić swoje sprawy w Brukseli i miał do czynienia nie tylko z "urzędami", ale również z pracującymi tam ludźmi, wie, jak obecne jest tam duże zainteresowanie bezpośrednim kontaktem z obywatelem. Jeśli człowiek jest wtedy rzeczowy i uprzejmy i zwraca się z uczciwą sprawą, to otrzymuje termin spotkania i jest traktowany rzeczowo, uprzejmie i uczciwie.

RL: ...póki rozmówca nie przechodzi do tematu - ustalenie na dany dzień porządku obrad. Po zebraniu miliona podpisów także taka organizacja pozarządowa jak ELIANT zostałaby uwzględniona w porządku obrad. Czy istnieją szanse na osiągnięcie tego tak ambitnego celu?

MG: Gdy zaczynaliśmy pod koniec 2006 roku, staliśmy przed wysoką, stromą górą. Również dlatego, że zebranie miliona podpisów wymaga dużego nakładu osobowego i finansowego. Także nasi dobrzy przyjaciele - i blisko związane z nami fundacje - byli z początku sceptyczni, chcieli poczekać. Jednak w ramach regionalnych inicjatyw antropozoficznych spotkaliśmy się z dużym entuzjazmem oraz chęcią pomocy i uzyskaliśmy sprzymierzeńców. Ze sporą dozą idealizmu i siłą przekonywania zebraliśmy do Bożego Narodzenia 2007 roku około 250 tys. podpisów. Obecnie, pod koniec lipca, osiągnęliśmy "półmetek" i poparcie ciągle wzrasta.

RL: Pomijając codzienną pracę lobbystyczną w Brukseli, co stanowi, pani zdaniem, najważniejsze i najdalej idące zadanie organizacji ELIANT?

MG: Nigdzie na świecie nie żyje tyle narodów i kultur na tak ograniczonej przestrzeni jak w Europie. Pragniemy - w ramach dostępnych prawnie dla organizacji pozarządowych - wnieść nasz wkład w różnorodność kulturalną naszego kontynentu. Należy zachować - nie tylko dla reprezentowanych przez nas form rolnictwa, medycyny i pedagogiki - przestrzenie do działania tam, gdzie jeszcze istnieją, oraz tworzyć je tam, gdzie już ich nie ma. Każdy obywatel Europy powinien mieć prawo do samodzielnego decydowania o tym, jak chce wychowywać swoje dzieci lub jak mają być produkowane jego leki i jego chleb.

RL: Kto mu to dziś uniemożliwia?

MG: Polityka, która, dążąc do rzekomo dobrych celów, ustanawia reguły i prawa, odbierające faktycznie możliwość działania małym i nieposiadającym władzy. Nie opowiada się ona w sposób wyraźny przeciwko rolnictwu biodynamicznemu lub medycynie alternatywnej. Zamiast tego ciągle pojawiające się nowe obowiązkowe nakłady i rozporządzenia prowadzą do coraz to wyższych kosztów, które ostatecznie mogą pokryć jedynie wielkie firmy. To paradoksalne: używa się przy tym humanitarnych argumentów - bezpieczeństwo, skuteczność - jednak w końcu utrzymają się tylko te firmy, od których właściwie pochodzą te zagrożenia. Skandal farmaceutyczny z Conterganem, który w Niemczech wywołał przełom w dopuszczaniu leków do obrotu, dotyczył medycyny konwencjonalnej i przemysłu farmaceutycznego. A kto walczy teraz o swoje przetrwanie? Medycyna komplementarna, która nie powoduje żadnych skandali, a jej najważniejsze przestrzenie do działania stają się coraz bardziej ciasne. Nawet, jeśli w Europie mówi się dużo o różnorodności - dopóki wszystko i wszystkich zrównuje się prawnie, będą to tylko puste słowa.

RL: Wydaje się, że wiele osób odpowiedzialnych za prawo w Europie nie docenia szans, które niesie w sobie różnorodność ich państw i ludzi?

MG: Na pewno, a poszłabym nawet krok dalej. Co bowiem obowiązuje wewnątrz Europy, obowiązuje również i poza jej granicami. Europa, kontynent między gospodarczym mocarstwem USA a duchowością wschodnioazjatycką, nie może być miejscem pasywnego pokoju. My, Europejczycy, zamiast tego powinniśmy opowiedzieć się za przedsiębiorczym pokojem pełnym inicjatyw, który szeroko oddziaływuje i jest wolny od egocentryzmu i nacjonalizmu. Wiąże się to również z naszą chrześcijańską historią, kulturą i wartościami, które najlepiej wyraża chrześcijaństwo: prawda, miłość, wolność i poszanowanie dla godności bliźniego. I tu koło się zamyka: Jak realizuję dobre, pełne szacunku do przyrody rolnictwo, jak medycynę, by była ludzka, jak gospodarkę, by stale się rozwijała, a jak pedagogikę, by wspierała rozwój indywidualności? Inicjatywy skupione w ELIANT - oraz wielu ich sprzymierzeńców - czują, że pytania tego typu kierują się w samo serce Europy. Jednak dopiero, gdy w prawach i w życiu codziennym w Europie będzie odczuwać się pełnego szacunku chrześcijańskiego, wolnościowego ducha, mogłoby to stać się swoistą cechą wyróżniającą Europę. Tak jak swoją tożsamość kulturową ma także kultura japońska, amerykańska czy chińska. Wtedy nasz kontynent zacznie błyszczeć. Wówczas Europa stanie się atrakcyjna, nie dlatego że można tu dobrze zarobić, jak i gdzie indziej. Ale dlatego, że są tu szkoły, które dają wzorowe wychowanie, rolnictwo, które jest wydajne i mimo przeszkód produkuje, dbając o środowisko, jest medycyna, która odkrywa i utrwala z ogromnym sukcesem nowe sposoby leczenia. Często zadawałam już sobie pytanie, dlaczego niemieccy ministrowie zdrowia wstydzą się naszej intensywnie rozwiniętej medycyny komplementarnej. Dlaczego nie powstaną dumnie, by powiedzieć: My mamy w naszym kraju bardzo zróżnicowaną i szanującą godność człowieka medycynę. - Opowiadam się właśnie za taką Europą. Takiej Europy pragnie także ELIANT. Europy, w której uprawnione są również poglądy mniejszości. Europy, w której wszyscy możemy zabrać głos i wspólnie kształtować.

RL: Czy przekroczy pani pułap miliona osób zgodnie z planem do końca bieżącego roku?

MG: Im więcej osób - również takich, które cenią "tylko" nasze produkty - zrozumie prawdziwą istotę naszych intencji, tym większe są nasze szanse. Oczywiście, opłaca się popierana przez wielu ludzi walka przeciwko nieograniczonej technice genetycznej, przeciwko utracie ważnych, sprawdzonych leków. Jednak równie nie mniej ważny jest nasz wkład w podwyższenie jakości życia, w prawdziwe możliwości wyboru oraz w pluralizm. Tak, wierzę w milion!

* Cytat pochodzi z art. 47 Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej.

 

Wśród pierwszych organizacji, które podpisały Kartę Przymierza ELIANT, były europejskie federacje skupiające inicjatywy antropozoficzne: DEMETER International (rolnictwo), ECSWE (European Council for Steiner Waldorf Education), AEFMUTA (producenci antropozoficznych leków), EFPAM (stowarzyszenia pacjentów), IVAA (międzynarodowa organizacja zrzeszająca krajowe stowarzyszenia antropozoficznych lekarzy), ECCE (pedagogika lecznicza i terapia społeczna), które od dziesięcioleci angażują się w sprawy zdrowia, wspierania indywidualnego rozwoju, jakości życia i troski o przyrodę i środowisko. Takie zaangażowanie chcą one dla dobra Europy dalej rozwijać i liczą na pomoc czytelniczek i czytelników tego artykułu w czasopiśmie a tempo. Dalsze informacje znajdziecie Państwo na stronie internetowej:

www.ELIANT.eu


Każdy obywatel Europy powinien mieć prawo do samodzielnego decydowania o tym, jak chce wychowywać swoje dzieci lub jak mają być produkowane jego leki i jego chleb. Dalsze informacje w Polsce:

Ewa Waśniewska
E-mail: ewawasniewska@gmail.com
Wzgórze Bernadowo 300/1
PL 81-531 Gdynia


| Antropozofia | PTA | TAwP | Koła i Grupy TAwP | Informator TAwP | Kalendarium TAwP |